"Poczuj dziecięcą radość!"
„Poczuj
dziecięcą radość!” to zdanie, które większości z was
skojarzy się pewnie z jednym. No właśnie – Wedel. Postanowiłem
więc poczuć tą dziecięcą radość i możliwie krótko podzielić
się z wami moimi doświadczeniami i refleksjami związanymi z
produktami Wedla, które zawsze będą bliskie memu sercu. Na razie
nic niejako tego nie zapowiada, ale dalszy tekst być może ktoś
odbierze jako antyreklamę. Nie zależy mi na wpływaniu na wizerunek
Wedla. Moją intencją jest jedynie wyrażenie opinii prywatnej oraz
taka mała wycieczka do wspomnień bo faktycznie przynajmniej moje
dzieciństwo i Wedel nieco łączy ;)
Ale
najpierw może taki krótki wstęp dotyczący tego co skłoniło mnie
do napisania takiej notki dotyczącej Wedla. Powód myślę dosyć
prozaiczny – nabyłem produkt Wedla (i to taki bardzo legendarny
można by rzec stanowiący taką troszeczkę wizytówkę jak myślę
Wedla :D), który wywołał pewne wspomnienia z przeszłości.
Właściwie to nabyła moja mama, ale jako, że sama słodyczy nie
spożywa to dała mi bym miał coś słodkiego do poratowania jak
cukierek we krwi spadnie, ale o tym w dalszej części ;) Mowa o
rzecz jasna Ptasim Mleczku. To chyba jakaś specjalna edycja bo
zdobiona z kwiatuszkami w czekoladzie moja mama na dzień kobiet
dostała.
Ptasie
Mleczko – produkt legendarny choć smak już nie taki bardzo
legendarny. Niestety to Ptasie Mleczko jakie można nabyć obecnie
nawet nie stało obok tego jakie znam z lat dziecięcych. Głównie
mowa tu o Ptasim Mleczku o smaku waniliowym, ale to nie jest jedyny
produkt, który przez lata stracił na jakości. Oczywiście w mej
opinii choć nie tylko mej bo cała moja rodzina mówi dokładnie to
samo kiedy tak sobie rozmawiamy o produktach Wedla. Co większa
Ptasie Mleczko wcale nie było pierwsze. Byłem jeszcze dzieckiem
kiedy, któregoś razu poczułem, że jest coś nie tak z Torcikiem
Wedlowskim. To był pierwszy produkt jaki w mojej ocenie się
„popsuł”. Tuż za Torcikiem swój magiczny smak straciło
również Ptasie Mleczko. To było słuchajcie już wiele lat temu.
Nie każdy może zdawać sobie sprawę, ale marka Wedel była
zarządzana na przestrzeni lat przez różne firmy. Szczegóły bez
trudu można znaleźć choćby na wikipedii, do której odsyłam
https://pl.wikipedia.org/wiki/E._Wedel
bowiem sam czuję się za mało kompetentny by się o tym rozpisywać.
Faktem też jest to, że tak mocne zagłębianie się w historię
Wedla stoi nieco z sprzecznością wobec mojej koncepcji odnośnie
tej notki. Do historii odsyłam w ramach ciekawostki natomiast
chciałem tutaj podkreślić fakt, że skoro dochodziło do zmian
firm to bez wątpienia równie dobrze mogło dojść do zmian
receptur poszczególnych produktów. Trudno mi powiedzieć konkretnie
w jakich latach odczułem spadek jakości bo to już było naprawdę
dawno temu więc chyba spokojnie mogę założyć, że obecny
właściciel marki ma z tym niewiele wspólnego.
Wracając
jednak do zdobionego kwiatuszkami Ptasiego Mleczka. Kwiatki na
czekoladzie wyglądały dokładnie tak jak rysuneczki jakiegoś
przedszkolaka. Nierówne, do bólu proste, żadne arcydzieło. Czy to
wada? Okazuje się, że nie. Myślę, że takie zdobienie jak nic
nawiązuje do tego hasła reklamowego - „Poczuj dziecięcą
radość!” - więc myślę, że był to umyślny zabieg. W każdym
razie na mnie podziałał bowiem wywołał wspomnienia i rozmyślania
do tego stopnia, że zacząłem nawet spożywać te Ptasie Mleczko w
sposób taki jak robiłem to za dziecięcych lat. Jak już
wspomniałem mama dała mi te Ptasie Mleczko do docukszenia się
bowiem jak już zapewne co najmniej raz wspomniałem jestem
cukrzykiem i czasami poziom cukru nadmiernie potrafi się podnieść
ale i czasem w drugą stronę może spaść za bardzo. Choruję
jednak od 20 roku życia a więc byłem w pełni zdrowy kiedy byłem
dzieckiem, a więc wtedy takie Ptasie Mleczko jadło się tonami :D W
ogóle produktami Wedla człowiek się wręcz opychał. Oczywiście
nie codziennie, ale od święta jak najbardziej ;) Co było jednak
szczególnego w spożywaniu Ptasiego Mleczka w czasach mojego
dzieciństwa? Przyznajcie się, kto z was przynajmniej raz nie
objadał Ptasiego Mleczka z czekolady by dopiero na końcu zjeść
puszystą piankę? :D
Problem
polega na tym, że dziś jest to strasznie trudne. Przynajmniej z
tymi zdobionymi jest dosyć ciężko i to jest kolejne odkrycie z
tym, że już takie po latach dotyczące kolejnego spadku jakości.
Kiedyś po prostu było łatwiej ściągnąć tą czekoladę nawet
palcami niekoniecznie podważając ząbkami, a wiecie czemu? Bo
polewa czekoladowa nie tylko była nieco inaczej ułożona zresztą
jak się przyjrzałem obecnemu Ptasiemu Mleczku, ale i była grubsza
a co większa czekolada była bardziej krucha na mój gust. Niestety
przez to moja przygoda z przypominaniem sobie dzieciństwa długo nie
trwała. Chwali się kampanię reklamową Wedla, która nawiązuje do
dzieciństwa. Reklamy z zebrą są mega :D Ale reklamą i historią a
nawet legendą wręcz Wedel jakości nie nadrobi. O ile reklama i
legenda trafia do ludzi takich jak ja, którzy znają Wedel z dawnych
lat (i to też nie wszystkich warto dodać) o tyle młodzi ludzie
raczej tego nie kupią zwłaszcza jeśli zweryfikują jakość to
legenda dla nich będzie żadna. Owszem są różne gusta i guściki
i ktoś może uznać, że obecne produkty Wedla są dobre, ale wydaje
mi się, że produkty marek konkurencyjnych trzymają podobny poziom
natomiast Wedel bez dwóch zdań jakieś 20 lat temu jeszcze był
bezkonkurencyjny. To był po prostu wyższy poziom.
Plusem
jaki znalazłem w składzie dzisiejszego Ptasiego Mleczka to była
ilość węglowodanów. Żeby podnieść sobie poziom cukru we krwi o
50 gram musiałem zjeść aż 6 kostek Ptasiego Mleczka. Uważam, że
to dosyć sporo co oznacza, że jest tutaj jakaś dbałość o
zdrowie konsumenta na tyle, że jednak tego cukru dodawane jest tyle
tylko by jakiś smak to miało. Ile węglowodanów było w Ptasim
Mleczku 20 lat temu? Nie pamiętam czy kiedykolwiek spojrzałem na
ten składnik. Faktem jednak jest, że można było zjeść całą
paczuszkę i brzuszek nie bolał, a teraz po tych sześciu to jednak
troszeczkę coś mi tam po brzuńku jeździ xD Ja jednak wciąż
wierzę, że może jeszcze kiedyś Wedel powróci do dawnej receptury
lub opracuje coś lepszego bowiem Wedlowska legenda ma swój czar i
pomimo że od wielu lat jestem przyzwyczajany do słabszej jakości
produktów Wedla to i tak chętnie po nie sięgam choćby po to by
zweryfikować czy coś uległo zmianie, a marka Wedel na zawsze
pozostanie dla mnie najlepszą, a przynajmniej jeśli nawet nie
najlepszą to przynajmniej właśnie najbardziej legendarną. Mam
super wspomnienia z przeszłości odnośnie Wedlowskich produktów i
chciałbym by jeszcze kiedyś przyszłe pokolenia mogły spróbować
tego starego dobrego Wedla.
Minęły
kolejne miesiące przerwy od ostatniego wpisu, ale była sesja i w
ogóle. Zdałem wszystkie egzaminy w zerowych terminach na super
oceny i to pierwszy raz :D Pomimo wielu problemów w tym ze
zdrówkiem. Mam nadzieję, że kolejna sesja pójdzie mi równie
dobrze ale tym razem bez komplikacji. Nawet dzisiaj miałem takie
wesołe doświadczenia bowiem pierwszy raz pojechałem na uczelnię
samochodem i zamierzam praktykować to częściej ;) Niestety gorsze
było to, że musiałem napisać się na wykładach przez wiele
godzin, aż mi mało ręka nie odpadła :D W dodatku późno
skończyłem. Będę miał mnóstwo pracy także w tym semestrze, ale
jak widać kiedy już dosiądę się do pisania notki na blog to jest
co czytać :D Trzymajcie się i pozdrawiam do napisania ;)
Ja akurat nie przypominam sobie, jak to z tym smakiem Ptasiego Mleczka było kiedyś, ale całkiem niedawno natrafiłam na artykuł, w którym jakaś Pani dokonała porównania składu tego produktu i z tego, co pamiętam, to okazało się, że historyczne Ptasie Mleczko miało termin przydatności bodajże miesiąc. A oprócz tego znacznie mniej składników, ale to akurat może wynikać z faktu, że na przestrzeni czasu znacznie zaostrzyły się wymogi unijne, co do informowania konsumentów odnośnie tego, co dany produkt zawiera w swoim składzie. :)
OdpowiedzUsuńWersja z kwiatuszkami była edycją limitowaną. :) Mi smakuje Ptasie Mleczko Strawberry Shake, ale nie jestem pewna, czy nie wpłynęło ono potem w jakiś sposób na mój żołądek. xd
Odbiegając od Wedla, to w moim sercu jest miejsce także dla Ptasiego Mleczka od Milki. :D