I gdzie ten szacunek?

Na samym początku pragnę pozdrowić Mansura administratora forum dla nieśmiałych niesmiali.net.pl. Przypomniał mi bowiem o ciszy na blogu :D A i ja przy okazji przypomniałem sobie o tym, że nie umieściłem w linkach tak ważnego dla mnie forum ^^ Straszne zaniedbanie, ale dopiero niedawno w ogóle ogarnąłem jak dodawać linki ;) Stary już jestem :( Nim jednak zestarzeję się bardziej to nadrabiam zaległości i przechodzę do tematu ;)

A dziś rozpiszę się o szacunku, a przynajmniej postaram się rozpisać bowiem moje myśli czasami szybko umykają. Czym jest szacunek? Jaką rolę pełni w naszym życiu? Dla mnie jest to pewien fundament życia ludzkiego, bez którego zasadniczo nie da się niczego zbudować. Przywiązuję ogromną uwagę do szacunku i tym bardziej boli mnie kiedy co rusz w konfesjonale (a było tak co najmniej kilka razy pod rząd) słyszę o szacunku (odniesienia do praktyk religijnych troszkę będzie ponieważ rozszerzają nieco moją myśl w temacie). Można by zapytać co ja takiego tam mówię skoro dostaję pouczenie o szacunku, jedyne co mogę zdradzić bo każdy na zdrowy (tzw. chłopski) rozum jest w stanie się tego domyślić to mówię o tym co takiego zrobiłem względem kogoś i czego się w gruncie rzeczy wstydzę (bo i taki jest w końcu sens spowiedzi m.in.). Jednak boli mnie to, że kapłani oceniają ludzi przez pryzmat ich grzechów i nawet jeśli nie wyżywają się jakoś tam w tym konfesjonale to już sama taka powierzchowna ocena jest w mym przekonaniu bardzo krzywdząca bowiem w tym właśnie konkretnym wypadku wychodzi na to, że ja grzeszę właśnie brakiem szacunku. Problem polega na tym, że przynajmniej mi jeszcze nie zdarzyło spowiadać się na takiej zasadzie, że prócz wymienienia grzechów miałbym omawiać całą genezę skąd się wzięły i jak to dokładnie przebiegało a co tutaj też byłoby dosyć ważne jaki udział w tym miały osoby trzecie. Jakbym miał tak to robić to dla mnie jednego ta jedna msza św. byłaby zbyt krótka. Moje pytanie brzmi jaki jest szacunek kapłanów do wiernych w tym wypadku? Czy można w taki sposób dokonywać oceny? Jeśli tak to czy świadczy to o jakimś szacunku? Jaki jest szacunek do nas tych, którzy o ów szacunku nas pouczają?

Na dzisiejszej mszy świętej usłyszałem ciekawą dosyć homilię. Podczas niej padły takie słowa jak: „Zobaczmy jak wygląda nasze życie, tyle wulgaryzmów, tyle nienawiści, tyle rywalizacji, wyścig szczurów, nie potrafimy przebaczyć tylko chowamy urazy do końca życia i my się nazywamy katolikami... Nazywamy się katolikami, a śmiejemy się z własnej wiary...”. Minęło już kilka godzin od czasu jak słuchałem tej homilii i nie potrafię jej już dokładnie przytoczyć, ale padło bardzo wiele szczególnie ostrych słów uderzających w dzisiejszy styl życia ludzi i myślenie, z którymi się zgadzam. Szacunek wobec katolicyzmu również kuleje coraz bardziej. Jak można wywnioskować z tej homilii sami katolicy nie szanują własnej wiary. Oczywiście nie wszyscy, ale brak szacunku jest coraz bardziej powszechny. Jak więc ci którzy nie wierzą w to samo lub w nic konkretnie mogą nas szanować? Jakże mógłbym się obecnie podziwić, że sporo osób, które zaczęło czytać ten tekst mogło jeszcze szybciej skończyć tylko dlatego, że powiązałem temat z praktykowaną przeze mnie religią?

Tak, tutaj się zgadzam, że temat szacunku nie dotyczy wyłącznie tej religii, jednak posłużyłem się nią w ramach przykładu i mych własnych doświadczeń. Każdy kto dotrwał jeszcze do tego momentu, a jest praktykującym innego wyznania czy też ateistą powinien się zastanowić czy nie da się tego czasami równie dobrze odnieść do jego wierzeń czy światopoglądu. O ile dobrze się orientuję to każda z oficjalnie uznanych religii zakłada miłość do bliźniego, a jeśli miłość to i szacunek. Niezależnie więc w co wierzymy brak szacunku nie jest chlubą. A w przypadku osób niewierzących czy można mówić, że ich to nie dotyczy? Tu należało by się zastanowić co taka osoba niewierząca może osiągnąć dzięki braku szacunku.

Od maleńkiego nasi rodzice uczą nas by szanować przedmioty to dłużej posłużą, by szanować pieniążki to nie będziemy mieli z nimi problemów itd. Można by rzec, że rodzice dużo mówią swym dzieciom, ale z własnego doświadczenia czy wyszedł ktoś kiedyś źle na szacunku do pieniądza? Czy szanowany sprzęt faktycznie nie posłużył dłużej? Podobnie jest z szacunkiem do człowieka. Daje on zauważalne korzyści, natomiast jego brak mocno się na nas odbija. A skoro już szanujemy przedmioty to czy człowiek jest gorszy od rzeczy? Czy jemu też nie należy się szacunek? Obserwując poczynania ludzi odnoszę wrażenie, że nie dla każdego to jest takie oczywiste.

Jak wygląda nasz współczesny szacunek? Bardzo obłudnie niestety. Na co dzień zauważam coraz częściej „wyścig szczurów” nie tylko w kwestiach zawodowych, ale i w zwyczajnych relacjach między ludzkich. Szczytem marzeń ludzkich jest dominacja nad drugim człowiekiem, a kiedy ta osoba mocno pracuje nad akceptacją i daje z siebie ile tylko jest w stanie to wielki dominator zamiast dać coś od siebie to wyciąga rękę po więcej i nie przyjmuje do wiadomości, że może nie dostać bo uważa, że należy mu się generalnie jeszcze więcej... Kiedy ten, który dawał jest już totalnie zmęczony i wyczerpany to jeszcze zadeptuje się go twierdząc, że ostateczny konflikt jest tylko i wyłącznie jego winą, a w najlepszym wypadku mówi się „tak wyszło”. Zero współczucia, zero jakiejkolwiek skruchy i uderzenia się w pierś. Doczekaliśmy czasów gdzie mamy społeczeństwo wymagające i chełpiące się tym by co cwańszy próbował zmusić do adoracji jego osoby niczym jakiegoś bożka i to tak za nic, a konkretnie za obłudę bo to często właśnie osoby, które przekonują nas, że chcą dla nas dobrze oczekują, że uznamy ich wyższość nad sobą. Taki właśnie model postępowania jest nie tylko czymś co nadmiernie spotyka się na ulicy, ale również i w mediach gdzie wiele osób pokazuje jak bardzo taki model jest pożądany i że jest to najprostsza droga do osiągnięcia jakiegoś sukcesu. Ja tymczasem zachęcam by być ponadto. By nie iść na łatwiznę i być bardziej człowiekiem właśnie, który szanuje innych i wyciąga do nich swą dłoń lecz nie po to by coś od nich dostać tylko po to by chwycić za ich dłonie oraz nie obawiać się zrównania z nimi jacy by nie byli. Każdy z nas jest człowiekiem i już z tego tytułu należy mu się równy szacunek.




Wpis dosyć ostry lecz sprawa jest poważna ponieważ przy obecnych standardach postępowania wyginięcie gatunku ludzkiego wisi w powietrzu. Brzmi dosyć groteskowo, ale jeśli człowiek ma drugiego człowieka choćby najbliższego za wroga (do czego obecna sytuacja i rosnący brak szacunku prowadzi) to niestety sprzyja autodestrukcji. Zatem namawiam by takową odroczyć. Od razu przestrzegam, że ten wpis nie jest atakiem na księży czy jakąś konkretną wiarę albo kogoś z mediów. Te przykłady pojawiły się wyłącznie dla zobrazowania sytuacji i podkreślenia, że ci, którzy pouczają nas o szacunku m.in. sami również powinni troszkę uderzyć się w pierś i choć przez chwilę zastanowić się jak to u nich wygląda. W pewnym sensie u źródła. Na koniec jeszcze raz zapraszam na niesmiali.net.pl. Obecnie jak dla mnie najlepsze forum dla nieśmiałków ;) Szacunku przynajmniej tam nie brakuje więc już ponad 3 lata się go trzymam, Mansur robi świetną robotę bo dba o dobry klimat na forum gdzie ludzie bez grama szacunku nie mają czego szukać przy czym jest chyba najbardziej wyluzowanym adminem jakiego znam. Czasem, aż można zapomnieć, że admin ^^ Swój człek co tu dużo mówić :D Dobra już kończę z podlizywaniem, najlepiej jak każdy sam wejdzie i oceni a uważam, że warto :) Pozdrawiam i zapraszam do lektury poprzedniego wpisu o przebaczeniu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nieśmiałość za kierownicą

Wigilijna refleksja

"Poczuj dziecięcą radość!"