Przebaczenie...

Witam po świętach :) Dawno nie było już odzewu na tym blogu ze wszelkich możliwych powodów, więc dzisiaj w reszcie znalazłem chwilę by napisać coś ;) I to coś będzie takim lekkim oderwaniem od tego co niegdyś pisałem na blogu nieśmiałych. Kojarzę jeszcze jeden albo dwa tematy godne wskrzeszenia, ale czy tego dokonam nie wiem jeszcze. Jednego być może tak, ale zobaczy się w przyszłości ;) Pragnę pozdrowić moją wierną przyjaciółkę, ściskam serdecznie (nie napiszę kto ^^ taka słodka tajemnica, ale ta osoba wie już dobrze, że o niej mowa ;) ) i postaram się robić więcej akapitów (no nie wiem czy wyjdzie, ale spróbuję ;) liczą się intencje :D). Nie przedłużając już jakoś bardzo tego akapitu wszystkim wam czytającym tego bloga chciałbym życzyć wszystkiego co najlepsze w tym nowym roku i byście byli zdrowi oraz by wszystkie wasze najskrytsze marzenia spełniały się bez większych trudów od tak jak za dotknięciem magicznej różdżki ;)


Czym jest przebaczenie? Tego chyba nikomu tłumaczyć nie trzeba. Pojawia się ono zawsze tam gdzie jest jakiś konflikt i co najmniej jedna ze stron tego konfliktu czuje się zraniona. Jak wiadomo jednak nie zawsze się pojawia, a w obecnych czasach to odnoszę wrażenie, że nie za często. Ludzie unoszą się honorem i rozpamiętują to jak bardzo zostali zranieni (o szacunku rozpiszę się prawdopodobnie w następnym wpisie bo to temat, który również poruszyć zamierzam). Pytanie czy warto? Może uda mi się odpowiedzieć na własnym przykładzie.


Sam zawsze chowałem w sobie różne urazy dzięki czemu jasno wytyczałem sobie granice między osobami, które mogę nazwać przyjaciółmi, kolegami, znajomymi albo chociaż neutralnymi pod tym względem, że nic do nich nie mam a tymi, których nazywałem zdecydowanymi wrogami. Poza może tym, że jasno określałem z kim warto mi przystawać a z kim nie to raczej na dobre mi to nie wyszło. Pytanie brzmi do czego prowadzi takie chowanie urazy? Całkiem świeży przykład jak pewien czas temu zraniła mnie jedna osoba, która postąpiła ze mną najpodlej jak tylko się dało. Byłem tak przepełniony nienawiścią do niej, że myślałem tylko o tym by powinęła jej się jakoś noga w życiu i przypomniała sobie wtedy jak bardzo mnie poniżyła i zauważyła jaka sama teraz wobec tego jest niska.


Tak, niska skłonność, a wręcz jej brak do przebaczenia wywodzi się z bardzo egoistycznych powódek. Przywołujemy wtedy złą energię, która tak naprawdę odbija się na nas samych. W opisanym powyżej przykładzie eskalacja mej złości doprowadzała czasami nawet do tego, że wręcz ciężko mi się spało i nie raz wspominałem złe wydarzenia. Nawet kiedy już doszedłem do wniosku, że jednak wybaczam to i tak było mało bo gdzieś jeszcze ten mój gniew się tlił. Dopiero pojednanie z tą osobą jakie miało miejsce ostatnich świąt Bożego Narodzenia przyniosło mi pełną ulgę. Stał się po prostu cud, któremu przyczyniłem się wyłącznie poprzez okazanie swojej dobrej woli i życzliwość. W prawdzie nie łatwo składać szczere życzenia osobie, która nigdy wcześniej nie okazała żadnej skruchy za to co uczyniła względem mnie a o przeprosinach to już w ogóle mowy nie było, ale jednak ten gest zdziałał najwyraźniej takie właśnie cuda. Doczekałem się z dawna oczekiwanych przeprosin i skruchy choć prawdę mówiąc nie liczyłem już na nie i kierowałem się tym razem wyłącznie bezinteresowną wolą pojednania.


Dziś pomimo tego całego zła jakie mnie spotkało przez tą osobę towarzyszą mi jedynie ciepłe myśli. Wreszcie czuję się wolny, wolny od jadu, który sam zresztą podsycałem we własnej głowie. Opłaca się więc przebaczać. Niewątpliwie idea przebaczania zrodziła się u mnie w wyniku swoistych przemian. W gruncie rzeczy pamiętam, że swoje refleksje w tym temacie rozpocząłem po pewnej mszy świętej. Tak, wiara najczęściej właśnie namawia ludzi do wzajemnego przebaczenia co nie oznacza, że osobom wierzącym przychodzi to od tak na pstryk. To w gruncie rzeczy właśnie refleksja nad życiem i własnymi poczynaniami jest tutaj kluczem niezależnie od tego czy ktoś w coś wierzy czy też nie. Ja właśnie takiej refleksji dokonałem i uznałem, że jestem zmęczony sam sobą. Właśnie tak, bo nikt przecież nie zmusza mnie do gniewu na kogoś tym bardziej jeśli nie utrzymuję z tym kimś na kogo się gniewam stałego kontaktu. Wtedy zostałem tylko ja sam i mój gniew, który wyłącznie zajmował mi czas i myśli zamykając mnie jeszcze bardziej na świat. Uświadomiłem sobie również, że tak naprawdę nie ma człowieka złego z natury, są tylko ludzie, którzy kiedyś gdzieś zbłądzili, a to czy jest dla nich nadzieja czy też nie to inna sprawa. Ja jednak chciałem by dla mnie taka była. To mnie skłoniło by odpuszczać ludziom bezinteresownie nawet jeśli są w dalszym ciągu do mnie wrogo nastawieni. Pamiętajmy, że każdy z nas rodzi się jak to mówią filozofowie tabula rasa czyli jako niezapisana tablica.


O przebaczenie jednak również należy samemu zabiegać. Wiele razy wydaje nam się, że wina leży po drugiej stronie konfliktu i że my nie mamy w tym żadnego udziału. To bardzo złe przekonanie bowiem jak mawiają najmądrzejsi – wina zawsze leży po obu stronach konfliktu. No dobra ale jaśniej, nie chodzi o to, że konflikt wziął się stąd, że obie strony są po równi winne (choć to też), ale często osoba skrzywdzona jako pierwsza w ramach obrony krzywdzi drugą osobę. Nie ma w tym niczego dziwnego i po części ta osoba jest usprawiedliwiona bowiem jej zachowanie było sprowokowane, ale nie jest to też godna postawa. Jeżeli nie chcemy być krzywdzeni to sami również nie możemy krzywdzić nawet w samoobronie. Dlatego warto jest prosić o wybaczenie nawet jeśli to ta druga strona jest winna.






Czy zawsze jednak warto wybaczać w sposób bezwarunkowy? Na to pytanie każdy powinien odpowiedzieć sobie sam w zależności od tego z jaką sytuacją przyszło mu się zmierzyć. Chrześcijaństwo uczy by nadstawiać zawsze drugi policzek, ale jednak i w naukach chrześcijańskich mówi się o pokucie oraz o tym by przebaczać zawsze, ale dopiero jeśli człowiek wyrazi żal za swe czyny. Więc to nie jest tak, że zawsze powinniśmy wybaczać w sposób bezwarunkowy. I na tym właściwie po przystanę bowiem to w jakich przypadkach powinniśmy przebaczać bezinteresownie a w jakich niekoniecznie zależy głównie od tego jak pisałem wyżej z jaką sytuacją się mierzymy. Ja osobiście zachęcam do takiego wybaczania aby móc gruntownie oczyścić własne sumienie i poczuć się lepiej. Tak więc życzę wam aby w tym roku nie brakowało również przebaczenia i wyrzucenia goryczy z serc waszych i do napisania :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nieśmiałość za kierownicą

Wigilijna refleksja

"Poczuj dziecięcą radość!"