Pseudo-psychologia w najgorszym wydaniu...
Witam
gorąco nowym wpisem ;) Pewnie jednocześnie wprawiając w
zaskoczenie bowiem nie minął długi czas od ostatniego a tu już
kolejny :D Właściwie to czas niedługi przynajmniej jak na moją
publikację bowiem zwykle musiały mijać miesiące by pojawiło się
u mnie na blogu coś świeżego, a ostatnio to nawet wiele miesięcy
;) Dziś jednak mam dzień totalnie wony od jakichkolwiek obowiązków
więc postanowiłem, że również blog odczuje troszkę tego, że
mam czas :D Wczoraj miałem super dzień. Wszystko mi wychodziło jak
nigdy i miałem masę szczęścia z wieloma sprawami dzięki czemu
się też nie przepracowałem jakoś szczególnie. Mam nadzieję, że
dzisiejszy dzień nie będzie gorszy pod tym względem ;)
Lecz
niestety nie o tym chciałbym dziś pisać. Co prawda moje życie
osobiste do najciekawszych nie należy a nawet te najciekawsze
potrafi innych zanudzić szczególnie jeśli nie jest ubrane w jakąś
ciekawą historię czy też fabułę, ale faktem jest, że chciałem
poruszyć temat dosyć bolesny bowiem znów będzie o swego rodzaju
egoizmie lecz w nieco innym ujęciu. Można by wręcz rzec jeszcze
gorszym bowiem tutaj już wchodzi nieco temat pychy i zarozumiałości.
Właściwie ten temat w pewien sposób krzyżuje się z tematem o ego
i jeden z drugiego niejako wynika.
Codziennie
jak klasyczny dzisiejszy internauta przeglądam dziesiątki witryn to
w poszukiwaniu czegoś konkretnego, to z kolei w poszukiwaniu jakiejś
niezobowiązujące rozrywki. (Oczywiście używając słowa
„codziennie” jedyną regularność jaką mam na myśli to to, że
każdego dnia zaglądam do sieci na dłużej bądź krócej)
Przeglądam także wiele stron typowo społecznościowych, właściwie
to chyba każda jedna strona gdzie możliwy jest jakiś dialog czy
wymiana informacji może być nazwana społecznościową. Ten blog
również, w prawdzie to ja publikuję tu swoje „złote myśli”,
ale pod każdym wpisem są dostępne publiczne komentarze (zachęcam
do korzystania ;) ) dzięki, którym mogą wypowiadać się wszyscy
odwiedzający blog. Internauci oczywiście korzystają z tego
dobrodziejstwa jak się da i często szukają na różnych stronach
osób, które mogły by pomóc im w jakiś życiowych problemach. Od
błahostek typu – jak wyłączyć komputer (no taki tylko przykład
czemu nie xD) po jakieś poważne dylematy życiowe. Niektóre
witryny wręcz się tym trudnią, są zbudowane właśnie na takiej
tematyce – przyjdź do nas, podziel się swoimi problemami, a nasze
jakże pomocne społeczeństwo błyskawicznie podpowie Ci co
powinieneś zrobić. I wszystko jest piękne do momentu póki ktoś
naprawdę nie uda się po pomoc... Wtedy najczęstszą i najbardziej
obrzydliwą poradą jaka jest notorycznie wypisywana w ramach
odpowiedzi to – zapytaj wujka Google... Cóż...
pseudo-inteligencja ma naprawdę szerokie horyzonty. Internet ma
wiele chorób, ale ta to prawdziwy defekt genetyczny bowiem tego
rodzaju odpowiedzi są już chyba tak stare jak samo Google i są
wręcz masowe. pseudo-inteligentom, którzy piszą coś takiego
oczywiście nigdy ale to prze nigdy jak widać nie przychodzi do
głowy, że osoba prosząca o pomoc w danej sprawie szukała już
wcześniej odpowiednich haseł w tej wyszukiwarce, ale zwyczajnie ich
nie znalazła więc w drodze ostateczności prosi o pomoc. Pamiętam
ile razy byłem wściekły kiedy nie mogłem czegoś znaleźć w
Google właśnie, które po przewertowaniu całej masy stron
niedotyczących mojego problemu przekierowywało mnie na jakieś
właśnie fora czy inne społecznościówki gdzie ktoś szukał
dokładnie tego samego co ja. Ucieszony bardzo zaczynałem łykać
literki byleby poznać jak najszybciej rozwiązanie i... No
właśnie... Tej osobie odpisał ktoś „Google
nie boli.”
i na tym był koniec dyskusji, nikt już dalej się nie włączył a
rozwiązania oczywiście pewnie nigdy nie poznam zwłaszcza, że
teraz już tyle czasu minęło, że w sumie mogę się obyć a nawet
nie mam lepszego wyboru.
Świetne
też są porady dotyczące jakiś gier. Dla przykładu GTA IV,
zakupione w 2009 roku przez mojego brata obecnie w moich rąsiach :D
Ponieważ Microsoft odwalał na przestrzeni tych lat jakieś dziwne
rzeczy z Windows Live (myślę, że szczególnie miłośnicy gier
sieciowych interesując się tym tytułem obdarzyli szczególną
„miłością” tą platformę) a ponadto w międzyczasie
przeskoczyłem z wysłużonego windows 7 na 10 toteż potrzebowałem
porady dotyczącej instalacji GTA IV tak bym mógł sobie pograć, a
średnio też w temacie byłem w związku z tym, że dawno temu
ostatni raz grałem jeszcze na siódemce i wtedy wystarczyło
zainstalować wszystko z płyty jak leci i hulało, a potem po latach
znów mi się zachciało pograć, a tu się okazuje, że potrzebne
jakieś patche i tego typu rzeczy. Wbiłem więc na jakieś forum
poświęcone GTA IV gdzie oczywiście znalazł się ktoś kto też
miał problem z uruchomieniem i wprawdzie otrzymał komplet
informacji, ale dopiero jak przesłał zdjęcie swojego pudełka z
grą bowiem najpierw w ramach odpowiedzi cwaniaczek internetowy
napisał mu: „Piratom
nie pomagamy. Daj zdjęcie pudełka to wtedy ci wszystko opiszę.”.
Gorszej bzdury nie widziałem. Nie chcę z tego miejsca popierać
piractwa choć mam swoje niemedialne zdanie na ten temat, ale taki
proceder jest po prostu normą na tego typu forach niezależnie od
gry jakiej dotyczy (no chyba, że jakaś free to play to wtedy
wiadomo, że nie). Czasami żąda się zdjęcia pudełka, czasami
samego klucza do gry, a czasami nawet paragonu xD Chryste Panie toż
to śmiech na sali xD Może jeszcze skan dowodu osobistego i ktoś za
pomoc sobie kredyt na czyjeś nazwisko pociągnie xD A co ma biedny
chłopczyk zrobić, któremu grę rodzice kupili, a sam wiadomo, że
nie ma dowodu osobistego? Ma skanować legitymację szkolną czy dać
dowód, któregoś rodziców? Wprawdzie takiego absurdu jeszcze nie
spotkałem, ale właśnie w takim kierunku ten proceder zmierza. Z
tym by dawać screen kluczy to już jednak się spotkałem, a
chciałem z tego miejsca zauważyć, że wirtualne transakcje są
coraz popularniejsze i na platformach takich jak Steam kupuje się
gry w taki sposób, że właściwie to kupuje się klucz do gry bo to
głównie od niego zależy czy gra zostanie uruchomiona czyli takie
wstawianie fotek kluczy umożliwia jednocześnie kradzież gry. A
poza tym na logikę jakiś kurna pirat pisze do Ciebie byś mu
podrzucił foto z pudełkiem oryginalnym, czemu sam tego pierwszy nie
zrobi choćby po to by świecić przykładem? Kiedyś piracenie było
chlebem powszednim nawet w sieci. Nikt nawet do nikogo nie miał
pretensji jeśli ktoś sobie taką gierkę pociągnął za darmochę.
Teraz czasy się zmieniły bowiem deweloperzy zauważyli, że nie
zarabiają tak jak by chcieli i wmówili społeczeństwu, że tracą
na tym, a jak tracą to znaczy, że są okradani i w ten sposób
nazwali piractwo kradzieżą i wywalczyli odpowiednie regulacje
prawne. W rzeczywistości gówno prawda bowiem nikt włamu do
hurtowni im nie robi czy też na serwery by można było mówić o
kradzieży. Każdy pirat udostępniający coś w sieci czy
gdziekolwiek sam najpierw musiał to kupić a więc firma otrzymała
przychód. Natomiast ponieważ popłynąłem już nieco i nawrzucałem
wielkim firmom za szukanie swoich pieniążków na mocy prawa
własności jednocześnie wybielając wizerunek piratów to sprostuję
tylko, że nie jestem jakimś wielkim zwolennikiem piractwa bowiem
jest chociażby mnóstwo takich, którzy udostępniając czyjś
produkt w sieci zarabiają na tym i to już ma znamiona kradzieży i
raczej nie jest fajne jak ktoś zarabia na czymś co należy do
Ciebie jak to się mówi, ale też nie jestem zwolennikiem takiego
wszech korporacjonizmu, który niedługo będzie nakazywał mi płacić
za oddychanie np. jakiś abonament bo jakaś firma wykupi sobie prawa
do tlenu atmosferycznego niezależnie od lokalizacji a nasz mądry
rząd przyklepie prywatyzację całego globu. Zmierzam jednak do
tego, że Ci wielcy obrońcy własności pamiętają te czasy kiedy
piractwo było legalne albo inaczej nie było nielegalne i sami
dobrze swego czasu piracili, a teraz wielcy właśnie strażnicy
interesów deweloperów. Czyli co? Złodzieje? Na to wygląda skoro
sami propagują takie poglądy :P Aby dodatkowo zobrazować tutaj
nikczemność powiem tylko, że nawet Henryk Kwinto (postać z filmu
„Vabank” reż. J. Machulskiego) stwierdził, że zamiast kraść
jako kucharz, piekarz, kominiarz czy muzyk to lepiej kraść jako
zwykły złodziej ;)
Co
to wszystko ma wspólnego z psychologią? No troszeczkę ma zwłaszcza
w kontekście ostatniej „mody”, która zatacza coraz szersze
kręgi w Internecie, ale także i w życiu poza nim. Coraz więcej
bowiem pojawia się pseudo-psychologów.. Są to niestety ludzie
kaleczący psychologię jeszcze bardziej niż sami psychologowie. W
gruncie rzeczy jedni i drudzy mają ze sobą nieco wspólnego. Jedni
i drudzy bowiem oceniają człowieka na podstawie wybranych przez
siebie schematów psychologicznych w myśl zasady „to nie system
zawiódł tylko człowiek” i ani im się śni podchodzić do
człowieka w sposób indywidualny. To co jednak odróżnia jednych od
drugich to to, że pseudo-psychologowie jeszcze bardziej trzymają
się tego typu schematu i jeszcze bardziej wywyższają się ze
względów na swój bądź co bądź przypisany status przez nich
samych no i są psychologicznymi samoukami. Są to ludzie, o których
do tej pory mówiło się raczej jako – głupio mądrzy. Wszystko
wiedzą najlepiej, wiedzą nawet, z której strony Cię boli,
dlaczego no i jak mocno i co najważniejsze wiedzą to lepiej od
Ciebie. Prawdziwy pech polega na tym, że pseudo-psychologowie to już
jest taka liga wyżej. Osoby głupio mądre często powołują się
na jakieś zmyślone argumenty niepotwierdzone niczym, a często ich
jedynym argumentem jest dziecięce „bo tak”. Pseudo-psychologowie
natomiast to ludzie oczytani, dla których psychologia to pasja.
Swoją wiedzę czerpią z publikacji psychologicznych oraz wielu
książek o tej tematyce. Brzmi sensownie prawda? No niestety takie
nie jest. Wykorzystywanie przez nich wiedzy to jakaś masakra.
Zupełnie jakby jakiś chirurg hobbysta, który notabene byłby
świetny w zakresie chirurgii bo powiedzmy, że byłby to jakiś
genialny umysł nie doczytałby, że przed operacją pacjenta należy
znieczulić i unieruchomić... Podobnie w przypadku
pseudo-psychologów, jest to duża wiedza z dużym potencjałem
niemająca jednak żadnej wartości ze względu na obrany kierunek
jej wykorzystania. pseudo-psychologowie często lubią lecieć bardzo
na skróty jeśli chodzi o czyjeś problemy. Wybierają najbardziej
sztywny schemat ze swojego zasobu wiedzy i na siłę próbują
udowadniać, że dana osoba kwalifikuje się do niego. Co większa
jeśli przynajmniej nie jesteś psychologiem to nie masz co próbować
podważać jego zdanie bo on czytał książki psychologiczne a Ty
nie... Możesz wejść w polemikę jak przeczytasz książki
psychologiczne i to dokładnie te same co on... Ja pierdzielę... „Bo
moja racja jest mojsza od twojszej...”.
pseudo-psychologowie dodatkowo lubią sobie kogoś zgnoić w imię
własnej racji przykładowo udzielając rad typu weź się ogarnij
lub to jest wyłącznie Twoja wina, weź się za siebie. Co gorsza
tacy ludzie myślą, że naprawdę pomogli i rozwiązali największe
tego świata problemy takimi poradami.
Na
tym chyba już dziś zakończę swoje żale. Można by rzec, że wena
mnie opuściła a i wolałbym się nie zapędzać za mocno z pewnymi
przemyśleniami ;) Niektóre fragmenty usunąłem w locie, jestem
ciekaw czy zauważycie gdzie :D Zrobiły się w sumie takie 2 wpisy w
jednym. I o pseudo-psychologach i o piractwie, któremu można by w
sumie poświęcić jeden świeży wpis, ale w sumie sensu nie ma :D
Dziś jak się okazało nie mam aż tak szczęśliwego dnia jak
wczoraj ale też nie narzekam ;) Tak zacząłem pisać około
południa a kończę już prawie na wieczór... Tak więc na kolejny
wpis dzisiaj, który jednocześnie zrobiłby rekord czasowy nie ma co
liczyć bowiem już wypalony jestem, ale pomysły są więc i wpisy
myślę niebawem będą ;) Pozdrawiam.
Komentarze
Prześlij komentarz