Po naprawdę długiej przerwie...
Witam po naprawdę
długiej nieobecności :) Pewnie wielu z was odpuściło już dawno
sobie śledzenie mojego bloga nie dowierzając, że kiedykolwiek
jeszcze pojawi się jakaś notka. Postanowiłem jednak zrobić taką
świąteczną niespodziankę ;) Mam akurat chwilkę by coś napisać,
prawdę powiedziawszy z trudem osiągniętą, można zresztą się
było tego spodziewać, w końcu długa przerwa miała swoje podstawy
a jedną z nich jest właśnie brak czasu. Z tego też powodu obecny
wpis zbyt długi nie będzie. Chciałem generalnie dać znak, że
wciąż pamiętam o blogu pomimo braku czasu oraz innych przeciwności
i mam nawet ciekawe pomysły (przynajmniej w moim mniemaniu) na
kolejne wpisy ;) Niestety nawet słyszałem często od znanych
youtuberów wypowiadających się na różnych vlogach o tym by
realizować jakiś pomysł od razu i nie czekać bo potem ten pomysł
gdzieś wyparuje lub pojawią się wątpliwości. Jestem tego
najlepszym, a w zasadzie najgorszym przykładem bowiem faktycznie
kiedy coś wymyślę i nie wdrożę na gorąco to potem się to jakoś
wypala. Podobnie jest też z moimi pomysłami na wpisy do bloga. Choć
może to i czasami lepiej bo moje pomysły są różne w pełnym
słowa tego znaczeniu a czasami warto jest coś zweryfikować.
Szczególnie jeśli chodzi o jakąś działalność w sieci. Od razu
jednak uspokajam, że z tymi moimi blogowymi pomysłami tragedii nie
ma bowiem i teraz skoro mowa o sieci to przyszło mi coś do głowy,
być może wartego szerszego poruszenia właśnie... Tak czy inaczej
pomysły są i ciągle dochodzi coś świeżego, niestety jednak póki
co największym moim wrogiem jest czas.
Co nowego u mnie?
Wspominałem już o tym, że wybieram się na studia. Nie da się
ukryć, że mam już za sobą prawie cały 1 semestr. Jest to też
jeden z powodów jeśli chodzi o brak czasu, ale nie jedyny. Innym
powodem jest praca. Wyobraźcie sobie, że nagle znalazło się jej
dla mnie najwięcej od momentu wybrania się na uczelnię. Mam spore
zaległości przez to ale nazwijmy je takimi prywatnymi zaległościami
tzn. nie realizuję materiału jaki realizować chciałem bo nie mam
na to czasu. Jeśli chodzi o sprawy takie bardziej formalne typu
jakieś prace czy coś to z tym jakoś bardzo nie zalegam, a
przynajmniej nie bardziej niż inni ale faktem jest, że wykładowcy
nie wymagają od nas nie wiadomo czego. Większa ilość pracy
przekłada się na wyższe przychody co jest niebywałym plusem
zwłaszcza jeśli płaci się za studia, a w szczególności kiedy są
to studia prywatne jak w moim przypadku. Z góry jednak muszę
zwrócić uwagę na to, że moja praca nie należy do jakoś bardzo
dochodowych i pomimo większych zarobków w ostatnim okresie to
jednak bogaczem nazwać mnie nie można. Co większa warunki za oknem
wcale nie ułatwiają mi pracy a wręcz przeciwnie. Dodając do tego
moją chorobę, która jest znacznie złośliwsza niż może się
wydawać osobom, które nie znają jej z praktyki to możecie
wyobrazić sobie jak trudny to dla mnie czas. Oczywiście narzekać
też nie mam co, ale pewne zbiegi okoliczności nie układają się
do końca po mej myśli. Teraz przed świętami cały tydzień
narażałem poważnie zdrowie by mieć „czyste konto” do wigilii
i... nie udało się. W zasadzie byłem od początku skazany na
porażkę bo dostałem mnóstwo pracy, którą ciężko było szybko
ogarnąć, a w międzyczasie dochodziła świeża praca. I tak mam
zaległości, które jak nic będę musiał odpracować po świętach,
ale postarałem się by były one jak najmniejsze. To jedyne co
mogłem zrobić. Generalnie moja praca jest lepsza w sumie dla kogoś
świeżo po maturze kto dopiero zaczyna przygodę na rynku pracy.
Szkoła zaskoczyła mnie
pod każdym względem. Bardzo cenię ją sobie choć było kilka
niemiłych akcentów podczas mojej dotychczasowej edukacji i na
moment przed nią. Takim pierwszym ciosem przez nią wymierzonym było
oszustwo dziekanatu. W jego wyniku nie było mnie na pierwszym
zjeździe co trzeba przyznać do najmilszych rzeczy nie należy. Co
większa oszustwa dopuściła się dokładnie ta sama osoba, która
chyba jest kierownikiem w dziekanacie czy kimś w tym stylu.
Rozmawiałem z nią dwukrotnie telefonicznie w sprawie zjazdu i za
każdym razem usłyszałem inną wersję. Biedna kobieta ma bardzo
dużo szczęścia, że ja nie należę do osób konfliktowych i że
nikt nie miał do mnie żadnych pretensji ani nie próbował wyciągać
konsekwencji za tą nieobecność bowiem w innym wypadku musiałbym
podważyć czyjeś kompetencje jedną rzeczą, a jaką to już
wtajemniczeni wiedzą więc publicznie o tym pisać nie będę :D
Przy okazji poznając swoje koleżeństwo dowiedziałem się, że
takie oszustwo to tak naprawdę błahostka w porównaniu do tego na
co naprawdę stać personel tej szkoły. Będę musiał być ostrożny
przy załatwianiu jakichkolwiek spraw. Niestety swojemu koleżeństwu
też za bardzo ufać nie mogę. Choć minęło już dość sporo
czasu wciąż czuję się nieco obco w tym gronie. Mało kto mi
pomoże kiedy proszę o pomoc a kiedy już to zrobi to ta pomoc też
jest różna... Czasami jak żadna. W grupie 2 przedmiotów z kolei
wkopałem się bycie liderem swoją drogą pierwszy raz w życiu i
praktycznie każdy na mnie się ogląda z całą pracą. Na ostatnich
zajęciach to mam wrażenie, że zamiast prezentacji to byśmy oczami
świecili gdybym ciągle sam nie dłubał i nie jęczał ludziom na
facebooku. Teraz też wielu rzeczy doprosić się nie mogę i to
takich bardzo małych. Ja rozumiem, że są święta itp. ale one
przeminą i co? Ja nie mam póki co szans na zapoznanie się z
pewnymi materiałami, a jak pozostali oglądają się na mnie to ja
się zastanawiam jak oni to sobie wyobrażają. To trochę jakby było
dwóch rolników, którzy mieli by do zebrania zboże z jednego
ogromnego pola z czego mieli by jeden kombajn, który by zabrał
jeden z nich, ale nic by z nim nie robił oczekując, że ten drugi
zbierze całe zboże ale bez tego kombajnu...
Wykładowcy są w
porządku. Najfajniejsze jest u nich to, że traktują nas poważnie,
próbują zarażać pasją, a jednocześnie mają spory dystans do
tego co nam przekazują na wykładach i ćwiczeniach. Starają się
prowadzić zajęcia w taki sposób abyśmy zapamiętali jak najwięcej
takich bardzo pożytecznych rzeczy, mocno praktycznych pod względem
naszego kierunku a jednocześnie byśmy umieli z tego korzystać jak
się tylko da. Nie wymagają od nas zakuwania na pamięć czy
czytania ton literatury lecz skupiają się na tym abyśmy znali
odpowiednie „narzędzia”, wiedzieli gdzie szukać potrzebnych nam
informacji i umieli się tym posłużyć kiedy już opuścimy
uczelnię z tytułem magistra. Sprawia mi to szczególny zachwyt bo
tak uważam powinno wyglądać szkolnictwo wyższe. To właśnie
dlatego, że wiele szkół w tym państwowych nie prowadzi tak
praktycznej edukacji tylko raczej skupia się na zaśmiecaniu umysłów
studentów mamy do czynienia z tyloma magistrami, którzy nic nie
potrafią i dysponują często zbędną wiedzą stanowiąc pewien
problem na rynku pracy także dla siebie samych. Na tej uczelni póki
co jestem pewien, że mi to nie grozi. Obserwując pasje swoich
wykładowców co zajęcia przekonuję się o tym, że każdy kto u
nich zaliczy egzamin potwierdzi tym samym swoje kompetencje. Mówiąc
krócej nasze dyplomy będą coś warte a nawet nie małe coś i to
mi się podoba bowiem nie czuję jak wcześniej to bywało straty
czasu.
Na zakończenie chciałem
życzyć wam wszystkim zdrowych, wesołych i przede wszystkim
rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia. Odkrywajcie moi drodzy w ten
szczególny czas jak najwięcej łask Bożych. Miała być krótka
notka a jednak się rozpisałem :D W sumie jak zwykle, ale to na plus
bowiem i tak rzadko coś wrzucam więc niech chociaż będzie co
poczytać ;) Do następnego razu, mocne uściski :)
Komentarze
Prześlij komentarz